Miałam już nic nie pisać, słowo daję, ale usłyszałam w tvn24 wiadomość o inicjatywie szczecińskich kandydatek do parlamentu. Otóż przedstawicielki PO postanowiły zachęcić kobiety do głosowania na kobiety. Sam pomysł mi się podoba – dlaczego nie? – ale do zachęty włączono też wiersz.
A w nim hasła typu: My nie jesteśmy chętne – jesteśmy kompetentne! (noo... dobra) albo Zniechęcają wszystkich bojowe feministki (to mnie drażni, bo nie przepadam za promowaniem solidarności kobiecej przy pomocy pogłębiania stereotypów na temat kobiet, tu – feministek). Nie zwróciłabym jednak uwagi na agitacyjny poemat (dla zainteresowanych – więcej o nim tu), gdyby nie ostatnie wersy:
Odrzućmy kobiece anse – dajmy sobie szanse!
Słuchajcie, co to są anse? Jestem naprawdę zafrapowana :-) Pytanie kieruję nie tylko do kobiet, bo kto wie – skoro odrzucamy kobiece anse, to może są i inne gatunki, i być może takie anse męskie są mniej szkodliwe? :-)
A w nim hasła typu: My nie jesteśmy chętne – jesteśmy kompetentne! (noo... dobra) albo Zniechęcają wszystkich bojowe feministki (to mnie drażni, bo nie przepadam za promowaniem solidarności kobiecej przy pomocy pogłębiania stereotypów na temat kobiet, tu – feministek). Nie zwróciłabym jednak uwagi na agitacyjny poemat (dla zainteresowanych – więcej o nim tu), gdyby nie ostatnie wersy:
Odrzućmy kobiece anse – dajmy sobie szanse!
Słuchajcie, co to są anse? Jestem naprawdę zafrapowana :-) Pytanie kieruję nie tylko do kobiet, bo kto wie – skoro odrzucamy kobiece anse, to może są i inne gatunki, i być może takie anse męskie są mniej szkodliwe? :-)
"ansa - uraza, niechęć, pretensja" (http://sjp.pwn.pl/slownik/2440488/ansa). Oczywiście przestarzale, ale ja tych ans dość często nawet używam. Właśnie w liczbie mnogiej: "anse". I, szczerze mówiąc, nie mogę sobie przypomnieć gdzie weszły one do mojego słownika...? Może jakiś Fredro...? Nie mam pojęcia, ale anse (jako słowo) bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję, Ysabell! Niniejszym cofam wszelkie anse wobec szczecińskich kandydatek do parlamentu ;-)
OdpowiedzUsuńTeż nie znałem :-P I prawdę mówiąc naturalniej brzmiałoby mi "odrzućmy konwenanse - dajmy sobie szanse" - coś w tym stylu...
OdpowiedzUsuńAle nie czepiam się, nowe słowo zapamiętam ;-)
Ja anse znam ze swojego podwórka - urodziłam się na Górnym Śląsku. "Jakieś anse?" zadane tonem zaczepnym było za czasów podstawówki odpowiednikiem pytania "Masz problem?".
OdpowiedzUsuńZatem nie tylko przestarzale, ale i lokalnie/gwarowo.
Dzięki, my sElf!
OdpowiedzUsuńO mój trygławie. Dla mnie tego typu inicjatywy są mocno żenujące, bo naprawdę wolę, gdy kandydaci mają do zaoferowania coś poza prąciem czy macicą.
OdpowiedzUsuńOczywiście odnoszenie się do organów płciowych nie przekreśla automatycznie każdej inicjatywy, ale jest bardzo silnym syganłem ostrzegawczym. I rzeczywiście - wszystko wyjaśnia się przy feminizmie... Okazuje się, że przyszłe posłanki należą do kategorii, która "jest za prawami kobiet, ale nie znosi tych wojujących feministek". Niestety linia podziału przebiega zgoła inaczej: jeśli nie lubisz feministek, to wypierdalaj gotować obiad i prać staremu gacie.
pozdrawiam,
Anonimowy, dosadność dosadnością, ale ostatnie zdanie zbędne. W Kieszeniach sobie nie ubliżamy.
OdpowiedzUsuńJeśli wkurza Cię obrażanie feministek (mnie też wkurza), to nie odpowiadaj na nie obrażaniem kogoś innego i kolejnym stereotypem. Bez sensu.
No proszę, kandydatki ze Szczecina, a rymy jakby częstochowskie ;-))
OdpowiedzUsuń