wtorek, 13 września 2011

Detektor tłuszczu

Dziś w jednym z serwisów internetowych zobaczyłam banner reklamowy z hasłem: Oblicz zawartość tłuszczu w organizmie! a poniżej dopiski zachęcające, by sprawdzić, czy nasze ciało nie zawiera podejrzanej tkanki, czy proporcje między tłuszczem a mięśniami są prawidłowe itp. I pomyślałam, że to dziwne, iż nikt jeszcze nie opatentował rozwiązania, które ja stosuję!

Otóż mam w domu niezawodny detektor tłuszczu. Oryginalny, niedrogi i prosty w obsłudze (a właściwie – działający niezależnie od mojej woli).

Jak działa? Otóż wystarczy, że człowiek ułoży się beztrosko w pozycji horyzontalnej (np. z gazetą lub przed telewizorem), gdy raptem - z niewiadomego miejsca w mieszkaniu – przybywa niezmordowany detektor. Detektor bez ceregieli wdrapuje się na człowieka i zaczyna szukać miękkich miejsc – celem umoszczenia się do drzemki. Depcze więc po plecach, nogach, rękach, brzuchu i szuka... szuka, aż wykryje pulchne lokalizacje! Sukces demonstruje nagłym i donośnym mruczeniem.

W moim przypadku wygląda to zwykle tak: kładę się na brzuchu z książką, dyskretnie przewracam kartki, nie chcąc zwracać niczyjej uwagi... gdy nagle obok materializuje się detektor. Udaję, że nie zauważyłam jego obecności, pozoruję obojętność – ale już oblewa mnie dreszcz niepokoju i czuję na łydkach rytmiczny ucisk łapek... Detektor sprawdza kolejne obszary, maszeruje po udach, w końcu – wspina się wyżej... i tu rozlega się mruczenie! Dreptanie przybiera na sile, a detektor po paru sekundach zwija się w kłębek i zasypia.

R. się ze mnie śmiał. Do momentu, gdy detektor nie rozmruczał mu się na brzuchu.

Sprzętu nie udostępnię, ale polecam szukanie podobnych. Mój model nazywa się Figa 2.0.

4 komentarze:

  1. Programy Figa 2.0 i Jaya 2.0 są niedoskonałe - wykrywają tylko miejsca, w których tłuszcz jest obecny, niestety nie wyświetlają procentowej zawartości. Mam nadzieję, że wypuszczą kiedyś jakiś update... Bo bez tej wiedzy żyć nie sposób!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, o kocie od dawna marzę. Ale nawet bym nie przypuszczała, że kot może zastąpić najnowsze technologiczne gadżety!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłbym jeszcze kilka innych zastosowań :P

    Obawiam się jednak, że obrońcy praw zwierząt znowu podnieśliby larum :P

    Jakby człowiek nie miał prawa do pielęgnowania własnego kota ;P

    Ja pielęgnuję i podpowiada mi nowe rozwiązania ;)

    ... i nie mówcie mi, że nie mam do tego prawa, albo że model JAŹŃ 666 jest mniej realny od Waszych!

    Figa! O! ;P

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.