Za mną kilka dni intensywnych przemyśleń, bilansów i alternatywnych scenariuszy. Ich rezultatem jest decyzja, która znacząco zmienia moje codzienne życie. Prawdopodobnie – najbardziej rewolucyjna od początku mojej tzw. kariery.
I dziś uczucia mam... ambiwalentne. Z jednej strony jestem pełna obaw, bo nowa sytuacja (która nastanie prawdopodobnie z początkiem 2012 roku) będzie się wiązała – wiem to już teraz – z niemałymi wyrzeczeniami. Powody zmian są również częściowo negatywne.
Z drugiej strony – jestem podekscytowana samą perspektywą nowości, czuję ciekawość i... dumę z powodu niezależnie podjętej decyzji.
Słowem – w mojej głowie szaleją strach, ogólne wyczerpanie, satysfakcja z podjęcia ryzyka, niepewność i nowe, kiełkujące myśli... Jak na obrazku ;-)
Trzymajcie za mnie kciuki, proszę. I zaglądajcie do Kieszeni – będą mi towarzyszyć w trakcie zmian. Tymczasem zajadam się kanapką z twarogiem, czosnkiem i surowym kabaczkiem (tak, tak – polecam, pyszna; choć hurtowa ilość czosnku przeszkadza w całowaniu ;-), rozmasowuję ramiona obolałe po jodze (joga, jak zwykle, niezawodnie pomogła uporządkować myśli) i snuję mgliste plany... A na zakończenie – wznoszę toast za tych, którzy próbują świadomie kształtować swoją przyszłość! :-) Do usłyszenia.
I dziś uczucia mam... ambiwalentne. Z jednej strony jestem pełna obaw, bo nowa sytuacja (która nastanie prawdopodobnie z początkiem 2012 roku) będzie się wiązała – wiem to już teraz – z niemałymi wyrzeczeniami. Powody zmian są również częściowo negatywne.
Z drugiej strony – jestem podekscytowana samą perspektywą nowości, czuję ciekawość i... dumę z powodu niezależnie podjętej decyzji.
Słowem – w mojej głowie szaleją strach, ogólne wyczerpanie, satysfakcja z podjęcia ryzyka, niepewność i nowe, kiełkujące myśli... Jak na obrazku ;-)
Trzymajcie za mnie kciuki, proszę. I zaglądajcie do Kieszeni – będą mi towarzyszyć w trakcie zmian. Tymczasem zajadam się kanapką z twarogiem, czosnkiem i surowym kabaczkiem (tak, tak – polecam, pyszna; choć hurtowa ilość czosnku przeszkadza w całowaniu ;-), rozmasowuję ramiona obolałe po jodze (joga, jak zwykle, niezawodnie pomogła uporządkować myśli) i snuję mgliste plany... A na zakończenie – wznoszę toast za tych, którzy próbują świadomie kształtować swoją przyszłość! :-) Do usłyszenia.
Zdjęcie pochodzi stąd. Kto by pomyślał, że to fotografia mody? ;-)
Charlotte Free dla marki Urban Outfitters.
Charlotte Free dla marki Urban Outfitters.
P.S. Na wszelki wypadek uściślę – zmiany w moim życiu nie wiążą się z wygraną milionów w Lotto ;-)
Zmiany są dobre, oby wyszły Ci na jak najlepsze!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Tylko niech się te decyzje nie odbiją na regularności Kieszeni :) !
Na całowanie pomaga wspólne objadanie się. Na zagrychę polecam grzanki/krakersy/nachos z sosem cebulowo-czosnkowym ;)
OdpowiedzUsuńsf
wyszperałaś tak oszałamiające zdjęcie, że nie mogę oderwać wzroku:D
OdpowiedzUsuńco to ja chciałam...
powodzenia w zmianach, trzymam kciuki z całej siły. do odważnych świat należy. też chyba będę zmian dokonywać i też się obawiam, a poduszek amortyzujących ani hu-hu, więc nie jesteś sama:)
Powodzenia, i dołączam się do toastu za tych, którzy świadomie kreują swoją przyszłość :)
OdpowiedzUsuńJa też wznoszę toast za tych od świadomości! Jeżeli chodzi o picie i świadomość, to jestem za! Oczywiście, powodzenia i oczywiście na pewno Ci się uda!
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że podjęłaś podobną decyzję jak ja półtora roku temu ;-) Gratuluję odwagi, bo wiem, że nie jest łatwo, ale warto. Po stokroć warto :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za wsparcie. Również tym, którzy wypowiedzieli się poza blogiem (jak i tym milczącym, a trzymającym kciuki :-)
OdpowiedzUsuńsf, wspólne objadanie się to dobry pomysł, ale poglądy na czosnek i wszelkie produkty czosnkowe zdecydowanie dzielą mnie i R. ;-)
Powodzenia, trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuń