Zaszalałam i kupiłam sobie trzy śliczne, pachnące drukiem, gazety! Nie sięgam po nie z wielką regularnością, ale wciąż pozostaję fanką prasy szeleszczącej, nie tylko – internetowej, więc od czasu do czasu muszę sprawić sobie taką przyjemność.
A przy okazji – dzielę się z Wami swoimi prasowymi zamiłowaniami!
A przy okazji – dzielę się z Wami swoimi prasowymi zamiłowaniami!
Trzy tytuły ze zdjęcia obrazują trzy kręgi moich zainteresowań w kiosku :-)
1. Książki. Świeży kwartalnik – na zdjęciu dopiero jego drugi numer. Wciągający i treściwy – co drugą stronę natykam się na powieść, którą koniecznie chciałabym przeczytać. Mam nadzieję, że magazyn utrzyma się na rynku – zachęcam do nabywania!
Zastępstwo wobec Książek pełni czasem Bluszcz (miesięcznik; mniej recenzencki, a bardziej beletrystyczny) albo – przy apetycie na film – Kino. Nie mylić z Filmem.
Cele zakupu: hobbystyczny i ambicjonalny.
2. Sens. Miesięcznik psychologiczny, o którym wspominałam przy odkurzanych romansach. Skarbnica informacji o zawiłościach relacji międzyludzkich, walce ze stresem, rozwoju osobistym, niezależności od oczekiwań ludzi i świata etc. Ciekawe i skłaniające do refleksji teksty, do tego nierzadko – służące konkretnymi poradami.
Cele zakupu: terapeutyczny i humanistyczny (ciekawość świata).
3. Dom z pomysłem. Mam słabość do magazynów wnętrzarskich – lubię oglądać fantazyjnie zaaranżowane poddasza, przestronne lofty, niebanalne kawalerki... To dla mnie patent na błyskawiczny relaks. Nie znoszę jednak wydawać na te czasopisma dużych sum – jeśli mam zapłacić 10 czy 20 zł za pięknie ilustrowany miesięcznik, natychmiast dochodzę do wniosku, że za tę kwotę kupiłabym jakiś przedmiot do wnętrza ;-) Dlatego zwykle wybór pada na Dom z pomysłem lub M jak mieszkanie ;-)
Dom... lubię z dwóch powodów. Po pierwsze, zawiera ciekawe pomysły na własnoręcznie wykonywane meble, akcesoria i dekoracje (przyjemny nurt DIY). Po drugie, ilustruje zakres działań marketingowych, który interesuje mnie na co dzień w pracy: custom publishing. Dziedzina ta obejmuje wydawnictwa „dopasowane" (custom), skrojone na zamówienie – dedykowane określonej marce czy usłudze. Mieszczą się tu np. magazyny wewnętrzne firm (wydawane dla pracowników), czasopisma poradnikowe, którym patronuje konkretna sieć supermarketów itp. Uwaga: nie chodzi o makulaturowe gazetki z promocjami cenowymi – custom publishing zawiera treść.
Dom z pomysłem to przykład zgrabnego wydawnictwa tego typu – prezentuje inspirujące artykuły, ciekawe zdjęcia, a jednocześnie – promuje markę (tu: sieć Leroy Merlin).
Cele zakupu: rozrywkowy, karmiący oczy; zawodowy.
Poza trzema głównymi nurtami, zdarza mi się kupić Politykę lub Przekrój (ten rzadziej, gdyż żywię focha za ograniczenie wersji analogowej pisma na rzecz internetowej – obecny tygodnik to ledwie broszurka!). Mam tam swoich ulubionych autorów, zaprzyjaźnione rubryki i podczas wakacji czy w poczekalni chętnie do nich zaglądam. Ostatnio coraz częściej sięgam też po Duży Format w czwartkowej GW.
Prawie nigdy nie kupuję natomiast tzw. prasy kobiecej (z wyjątkiem Wysokich Obcasów). Miesięczniki o modzie czy urodzie zdarza mi się oglądać, gdy jestem u mamy – na półkach sklepowych są dla mnie przezroczyste. Pewnie dlatego, że funkcję odprężającą pełnią u mnie magazyny mieszkaniowe.
A Wy, czytujecie jeszcze prasę papierową? Jakie dzienniki, tygodniki, miesięczniki budzą Wasze zainteresowanie?
1. Książki. Świeży kwartalnik – na zdjęciu dopiero jego drugi numer. Wciągający i treściwy – co drugą stronę natykam się na powieść, którą koniecznie chciałabym przeczytać. Mam nadzieję, że magazyn utrzyma się na rynku – zachęcam do nabywania!
Zastępstwo wobec Książek pełni czasem Bluszcz (miesięcznik; mniej recenzencki, a bardziej beletrystyczny) albo – przy apetycie na film – Kino. Nie mylić z Filmem.
Cele zakupu: hobbystyczny i ambicjonalny.
2. Sens. Miesięcznik psychologiczny, o którym wspominałam przy odkurzanych romansach. Skarbnica informacji o zawiłościach relacji międzyludzkich, walce ze stresem, rozwoju osobistym, niezależności od oczekiwań ludzi i świata etc. Ciekawe i skłaniające do refleksji teksty, do tego nierzadko – służące konkretnymi poradami.
Cele zakupu: terapeutyczny i humanistyczny (ciekawość świata).
3. Dom z pomysłem. Mam słabość do magazynów wnętrzarskich – lubię oglądać fantazyjnie zaaranżowane poddasza, przestronne lofty, niebanalne kawalerki... To dla mnie patent na błyskawiczny relaks. Nie znoszę jednak wydawać na te czasopisma dużych sum – jeśli mam zapłacić 10 czy 20 zł za pięknie ilustrowany miesięcznik, natychmiast dochodzę do wniosku, że za tę kwotę kupiłabym jakiś przedmiot do wnętrza ;-) Dlatego zwykle wybór pada na Dom z pomysłem lub M jak mieszkanie ;-)
Dom... lubię z dwóch powodów. Po pierwsze, zawiera ciekawe pomysły na własnoręcznie wykonywane meble, akcesoria i dekoracje (przyjemny nurt DIY). Po drugie, ilustruje zakres działań marketingowych, który interesuje mnie na co dzień w pracy: custom publishing. Dziedzina ta obejmuje wydawnictwa „dopasowane" (custom), skrojone na zamówienie – dedykowane określonej marce czy usłudze. Mieszczą się tu np. magazyny wewnętrzne firm (wydawane dla pracowników), czasopisma poradnikowe, którym patronuje konkretna sieć supermarketów itp. Uwaga: nie chodzi o makulaturowe gazetki z promocjami cenowymi – custom publishing zawiera treść.
Dom z pomysłem to przykład zgrabnego wydawnictwa tego typu – prezentuje inspirujące artykuły, ciekawe zdjęcia, a jednocześnie – promuje markę (tu: sieć Leroy Merlin).
Cele zakupu: rozrywkowy, karmiący oczy; zawodowy.
Poza trzema głównymi nurtami, zdarza mi się kupić Politykę lub Przekrój (ten rzadziej, gdyż żywię focha za ograniczenie wersji analogowej pisma na rzecz internetowej – obecny tygodnik to ledwie broszurka!). Mam tam swoich ulubionych autorów, zaprzyjaźnione rubryki i podczas wakacji czy w poczekalni chętnie do nich zaglądam. Ostatnio coraz częściej sięgam też po Duży Format w czwartkowej GW.
Prawie nigdy nie kupuję natomiast tzw. prasy kobiecej (z wyjątkiem Wysokich Obcasów). Miesięczniki o modzie czy urodzie zdarza mi się oglądać, gdy jestem u mamy – na półkach sklepowych są dla mnie przezroczyste. Pewnie dlatego, że funkcję odprężającą pełnią u mnie magazyny mieszkaniowe.
A Wy, czytujecie jeszcze prasę papierową? Jakie dzienniki, tygodniki, miesięczniki budzą Wasze zainteresowanie?
Zdecydowanie wolę prasę drukowaną od internetowej. Teksty w internecie to dla mnie w ogóle inny gatunek - owszem, czytam z przyjemnością, ale nie umywa się to do relaksu przy kawie i gazetce:-)
OdpowiedzUsuńCzytuję głownie "Zwierciadło" - w tych samych celach, w których Ty "Sens" (to zresztą publikacje tego samego wydawnictwa:-) Jest interesujące, żywo napisane, ale przy tym takie... wyciszające. To lubię:-)
kiedyś namiętnie kupowałam 'wysokie obcasy', ale minęły te czasy.. (ha,rym!)
OdpowiedzUsuńza to regularnie zaglądam do kiosków po 'zwierciadło' i ostatnio 'bluszcz'.
książki faktycznie zapowiadają się bdb :)
zwłaszcza z tą borgiasową okładką.
:)
No proszę, wpisuje się trzecia fanka Zwierciadła:)
OdpowiedzUsuńBluszcz też wypróbuję, skoro polecacie.
A dla mnie "Zwierciadło" jakieś.. zbyt natchnione jest:-P
OdpowiedzUsuńAle z miesięczników lubię "Panią" - sporo tam do czytania - i czasem "Twój STYL".
Często odwiedzający "Kieszenie" i zbyt często milczący Głos z Kaszub również zakupuje i czytuje "Zwierciadło"...
OdpowiedzUsuńNickname (wymyślony w pośpiechu) brzmi jak tytuł regionalnej gazety! Trzeba go zmienić!!!)
Ha, ja do "Zwierciadła" również zaglądam - najwyraźniej Kieszenie i ten miesięcznik mają podobną grupę docelową :-) Anonimowy, od "natchnionego" - parę lat temu miałam podobne zdanie, a dziś tę polską wersję "Der Spiegel" bardzo lubię ;-)
OdpowiedzUsuńTolu, okładka intrygująca, prawda? W ogóle uśmiechnęłam się robiąc to zdjęcie, bo odniosłam wrażenie, że Rodrigo Borgia/Jeremy Irons oraz Małgorzata Bela patrzą ze swoich okładek prosto w obiektyw ;-)
"Głosie z Kaszub" - idealna sposobność, by z takim nickiem wpisać się pod notką prasową :-)) Pozdrawiam głos i całą resztę przebywającą na Kaszubach! ;-)
Chciałam napisać, że chętnie czytuję zwierciadło, bo jest ponadczasowe. Ostatnio wpadł mi w ręce egzemplarz z 2009 r. i tak samo świetnie nadawał się do przeczytania, jakby wydano go teraz.
OdpowiedzUsuńAle ja tu widzę, że wcale nie jestem sama :)
Do tego czytuję Politykę, Wprost i GW, szczególnie Wysokie Obcasy. Tata je kupuje, to jak są, to zachęcają. A w ostatnią Wielkanoc kupiłam sobie Tygodnik Powszechny, żeby lepiej wczuć się w klimat i nie mam tutaj na myśli dopasowania obrusu do podstawek pod jajka :)
Och, jak na okładce jest Jeremy Irons, to mi w zasadzie już wszystko jedno co jest w środku, i tak lubię to pismo!
OdpowiedzUsuńWyłamię się, bo nie czytam Zwierciadła. W ogóle jeśli chodzi o gazety, to regularnie kupuję tylko papierową wyborczą. Magazyny lubię przeglądać, ale rzadko kupuję, tylko jak się gdzieś mi się akurat trafią, to spędzam nad nimi kilka godzin.