Jakiś czas temu na rynku zaroiło się od matrioszek. Tradycyjne rosyjskie baby bez ceregieli wstąpiły na wybieg, moszcząc się na torebkach, ubraniach (również dziecięcych) czy biżuterii. Równie swobodnie czują się we wnętrzach – skutecznie dodają koloru ścianom, lampom i tkaninom. Ba, nie boją się wystąpić nawet pod stopami! Moda na matrioszki – jak sama matrioszka – kryje w sobie wiele niespodzianek.
Baba z wozu... wprost na ścianę!
Naklejka w kształcie matrioszki, czyli woman in black.
Mój ukłon w stronę kolegów z pracy – matrioszkowy wzornik Pantone.
Każdy odcień zieleni kryje w sobie jaśniejszy.Niezbędnik kosmetyczny włoskiej firmy Pupa.
Oryginalny pomysł – do marki oznaczającej lalkę
motyw matrioszki pasuje jak ulał.
Papier w matrioszkowy wzór. Skutecznie ukryje każdy upominek –
tak, jak szanująca się matrioszka – mniejszą matrioszkę. Produkt z etsy.
Ile mierzy baba?
Miarki kuchenne, wyszperane na blogu szczęśliwego domu,
a możliwe do nabycia m.in. tutaj.
Wbrew pozorom nie ceramiczne, lecz plastikowe.
Naklejka w kształcie matrioszki, czyli woman in black.
Mój ukłon w stronę kolegów z pracy – matrioszkowy wzornik Pantone.
Każdy odcień zieleni kryje w sobie jaśniejszy.Niezbędnik kosmetyczny włoskiej firmy Pupa.
Oryginalny pomysł – do marki oznaczającej lalkę
motyw matrioszki pasuje jak ulał.
Papier w matrioszkowy wzór. Skutecznie ukryje każdy upominek –
tak, jak szanująca się matrioszka – mniejszą matrioszkę. Produkt z etsy.
Ile mierzy baba?
Miarki kuchenne, wyszperane na blogu szczęśliwego domu,
a możliwe do nabycia m.in. tutaj.
Wbrew pozorom nie ceramiczne, lecz plastikowe.
Just-do-it, czyli zrób sobie... matrioszkę. Grafika oferowana w Pakamerze.
Matrioszka oświecona, czyli niebanalny klosz. Znaleziony tutaj.
Puszysta babka – owoc mojej słabości do matrioszek. Nabyta w Leroy Merlin.
Puszysta babka – owoc mojej słabości do matrioszek. Nabyta w Leroy Merlin.
A Wy, co sądzicie o szturmie matrioszek? Czy natknęliście się gdzieś na szkatułkowe baby w inspirującym wydaniu?
Bardzo lubię matrioszki, nawet mam taką małą drewnianą kupioną z 20 lat temu na "ruskim" targu. Idealna na brelok. Tradycyjne też mam.
OdpowiedzUsuńKiedyś w cache-cache był wisior i chyba kolczyki matrioszkowe. http://www.cache-cache.fr
co prawda nie szkatułkowe, ale dziecięco-poduszkowo-dywanowe... Też lubię, choć dla moich dzieci to po prostu laleczka ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.kidstown.pl/product/id/2216,matrioszka-niebieska-dywan-10-
http://www.kidstown.pl/product/id/1821,matrioszka-poduszka
http://www.kidstown.pl/product/id/1820,matrioszki-miarka-wzrostu
Ja nie lubię matrioszek i to nie dlatego, że kojarzą mi się jakoś tak, no... źle... Właściwie sam nie wiem dokładnie dlaczego ich nie lubię... Może chodzi o to ukrywanie "baby w babie"? "Baba w babie" - jak to brzmi, do czego to odsyła skojarzeniowo i tak skołatany przegraną we wyborach umysł?.. Choć - trzeba przyznać - wydźwięk tego określenia i tak jest o niebo lepszy niż analogicznie by to mogło brzmieć... Ale sam fakt, sam fakt jest jakiś taki straszny. "Baba w babie". Brr... I teraz jeszcze te "baby" rozpełzają się po świecie, we formie aplikacji zasiadują na różnych torbach, ścianach, dywanikach... No nie wiem... Mnie się nie podoba.
OdpowiedzUsuńSuper jest ta baba na ścianie w mieszkaniu! W ogóle jakoś czerń i biel w mieszkaniu coraz bardziej mi się podoba....
OdpowiedzUsuńDzieciak sobie przykleił na ścianie nalepkę - z cropa chyba - właśnie z matrioszką. Ohyda.
OdpowiedzUsuńZazu, ja też mam tradycyjne - i jedna służy mi jako bardzo praktyczny pojemnik na płatki kosmetyczne ;-)
OdpowiedzUsuńAnonimowy1, dzięki, dywan linkowałam już na początku notki :-)
Anonimowy2, jak zwykle niezawodny ;-)
Figurowa, mnie się bardzo podoba zestawienie: biel + czerń + jakiś żywy kolor. Czyli gdyby do tego zdjęcia dodać jeszcze np. krzesło w odcieniu żywej fuksji..;-)
Anonimowy2, głowa do góry, lepsza matrioszka niż Hannah Montana :-P
(na końcu miał być oczywiście Anonimowy3)
OdpowiedzUsuńAminowemu 3 nie przeszkadza to, że został zbezczeszczony i sprowadzony do roli Animowanego 2... Cóż, to jest cena bycia Anonimowym 666... Ech.. Wzdech i zdech.
OdpowiedzUsuńSwietne...!
OdpowiedzUsuńpro
OdpowiedzUsuńTeż lubię matrioszki, ja mam wersję kolczykową :)
OdpowiedzUsuń