środa, 28 września 2011

Wind of change

Za mną kilka dni intensywnych przemyśleń, bilansów i alternatywnych scenariuszy. Ich rezultatem jest decyzja, która znacząco zmienia moje codzienne życie. Prawdopodobnie – najbardziej rewolucyjna od początku mojej tzw. kariery.

I dziś uczucia mam... ambiwalentne. Z jednej strony jestem pełna obaw, bo nowa sytuacja (która nastanie prawdopodobnie z początkiem 2012 roku) będzie się wiązała – wiem to już teraz – z niemałymi wyrzeczeniami. Powody zmian są również częściowo negatywne.

Z drugiej strony – jestem podekscytowana samą perspektywą nowości, czuję ciekawość i... dumę z powodu niezależnie podjętej decyzji.

Słowem – w mojej głowie szaleją strach, ogólne wyczerpanie, satysfakcja z podjęcia ryzyka, niepewność i nowe, kiełkujące myśli... Jak na obrazku ;-)

Trzymajcie za mnie kciuki, proszę. I zaglądajcie do Kieszeni – będą mi towarzyszyć w trakcie zmian. Tymczasem zajadam się kanapką z twarogiem, czosnkiem i surowym kabaczkiem (tak, tak – polecam, pyszna; choć hurtowa ilość czosnku przeszkadza w całowaniu ;-), rozmasowuję ramiona obolałe po jodze (joga, jak zwykle, niezawodnie pomogła uporządkować myśli) i snuję mgliste plany... A na zakończenie – wznoszę toast za tych, którzy próbują świadomie kształtować swoją przyszłość! :-) Do usłyszenia.
 Zdjęcie pochodzi stąd. Kto by pomyślał, że to fotografia mody? ;-)
Charlotte Free dla marki Urban Outfitters.

P.S. Na wszelki wypadek uściślę – zmiany w moim życiu nie wiążą się z wygraną milionów w Lotto ;-)

8 komentarzy:

  1. Zmiany są dobre, oby wyszły Ci na jak najlepsze!

    Trzymam kciuki. Tylko niech się te decyzje nie odbiją na regularności Kieszeni :) !

    OdpowiedzUsuń
  2. Na całowanie pomaga wspólne objadanie się. Na zagrychę polecam grzanki/krakersy/nachos z sosem cebulowo-czosnkowym ;)

    sf

    OdpowiedzUsuń
  3. wyszperałaś tak oszałamiające zdjęcie, że nie mogę oderwać wzroku:D
    co to ja chciałam...
    powodzenia w zmianach, trzymam kciuki z całej siły. do odważnych świat należy. też chyba będę zmian dokonywać i też się obawiam, a poduszek amortyzujących ani hu-hu, więc nie jesteś sama:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia, i dołączam się do toastu za tych, którzy świadomie kreują swoją przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wznoszę toast za tych od świadomości! Jeżeli chodzi o picie i świadomość, to jestem za! Oczywiście, powodzenia i oczywiście na pewno Ci się uda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi się zdaje, że podjęłaś podobną decyzję jak ja półtora roku temu ;-) Gratuluję odwagi, bo wiem, że nie jest łatwo, ale warto. Po stokroć warto :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam za wsparcie. Również tym, którzy wypowiedzieli się poza blogiem (jak i tym milczącym, a trzymającym kciuki :-)

    sf, wspólne objadanie się to dobry pomysł, ale poglądy na czosnek i wszelkie produkty czosnkowe zdecydowanie dzielą mnie i R. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powodzenia, trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoje zdanie w Kieszeniach.